Właśnie dziś zaczyna się zima, choć na śnieg jeszcze trochę musimy
zaczekać. Od dobrych kilku tygodni, jak wstaję do szkoły, to jest
zupełnie ciemno – mamy najkrótsze dni w roku, a dziś naprawdę mamy
najkrótszy. Mama opowiadała mi, że jak była mała, to zazwyczaj o tej
porze – tuż przed Świętami – był tęgi śnieg. Mróz szczypał w buzię,
jak szła do szkoły, na Roraty, czy Pasterkę. Od kilku lat w grudniu
czujemy się tak, jakby była jesień…
I w te ciemności i zawirowania klimatu przychodzi Boże Narodzenie…
Bardzo lubię Święta. Dlaczego?
Bo to czas długo oczekiwany. Bardzo uroczysty i odświętny.
Dla mnie wszystko rozpoczyna się już na początku grudnia, gdy przez
cały Adwent chodzę z mamą na Roraty. Chcę jak najlepiej przygotować
się i oczekiwać narodzenia małego Jezuska. Z każdym dniem przybliżam
się do Świąt i naprawdę czekam. Aby umilić sobie czas Adwentu
codziennie otwieram jedno okienko adwentowego kalendarza. Uczę się
cierpliwości, bo chciałoby się otworzyć już wszystkie od razu.
Potem, tuż przed Wigilią, ubieramy choinkę, stroimy dom bombkami i
lampkami. Robi się ciepło i przytulnie.
Najmilszą chwilą jest dla mnie Wieczerza wigilijna. Bardzo lubię
łamanie się opłatkiem i składanie życzeń. W zeszłym roku po raz
pierwszy poszłam z moją rodziną na Pasterkę. Byliśmy jak pasterze,
którzy przybyli w środku nocy do stajenki przywitać Jezusa.
Tyle dobrych rzeczy dzieje się w Święta. Najważniejsze to to, że
jesteśmy razem całą rodziną i to długo. Jesteśmy razem przy stole i
w kościele, razem bawimy się i spacerujemy. Mamy dla siebie dużo
czasu, a rodzice nigdzie się w końcu nie śpieszą. Możemy spokojnie
porozmawiać, zagrać w gry, czy śpiewać kolędy. Piękne polskie kolędy
i pastorałki.
Chciałoby się, aby Święta trwały cały rok. Może po prostu wszyscy
musimy znaleźć więcej czasu dla innych?
Zuzia